W Polsce działa dziś dwa razy więcej start-upów niż jeszcze w 2015 roku. Wiele z nich łączy metody finansowania swoich pomysłów, angażując własne pieniądze i środki pozyskane na rynku prywatnym i publicznym. Mimo coraz większego zainteresowania inwestorów i kolejnych programów dla start-upów wciąż dostęp do finansowania jest utrudniony. Przeszkodą jest m.in. nadmierna biurokracja, ale też błędy popełniane przez samych wnioskodawców.
Jak wynika z danych Google for Startups, pod koniec 2020 roku w Polsce działało około 4,7 tys. start-upów, a ich liczba podwoiła się w ciągu ostatnich pięciu lat. Z raportu Fundacji Startup Poland „Polskie Startupy 2021” wynika, że 73 proc. z nich bazuje na środkach własnych swoich założycieli.
– Polski rynek finansowania start-upów ma jeszcze dosyć dużo do zrobienia. Po stronie finansowania ze środków publicznych trzeba powiedzieć, że z jednej strony faktycznie tych środków jest już dosyć dużo w rundach finansowania, natomiast one nadal są biurokratycznie z punktu widzenia start-upów dosyć trudno dostępne. Z drugiej strony jak spojrzymy na finansowanie ze środków prywatnych, bo one idą przez fundusze venture capital, nadal jest ich za mało. Powinno być więcej inwestorów indywidualnych, którzy wspierają start-upy, ale nie tylko kapitałowo, ale też kompetencyjnie – mówi agencji Newseria Biznes Izabela Kozakiewicz, partner zarządzająca w firmie konsultingowej iKsync Digital
Jeśli już sięgają po środki zewnętrzne, to najczęściej są to krajowe fundusze venture capital (30 proc.), anioły biznesu (28 proc.) albo krajowe akceleratory (23 proc.). Podobny odsetek wskazuje na dofinansowanie publiczne – z NCBR lub PARP. W dalszej kolejności start-upy wymieniały zagraniczne fundusze lub programy akceleracyjne – korzysta z nich po kilka procent badanych spółek.
– Najczęściej polskie start-upy mimo wszystko szukają wsparcia wśród funduszy venture capital. Te młodziutkie podmioty szukają oczywiście wśród akceleratorów, również takich przykorporacyjnych, co mimo wszystko nie jest do końca prostym rozwiązaniem, bo integracja z korporacyjnym środowiskiem jest szalenie trudna. Stosunkowo mało szuka kapitału u prywatnych aniołów biznesu, co też wynika z tego, że one nie do końca chcą pracować z prywatnymi przedsiębiorcami, którzy są bardzo „zagrabiający” decyzyjność start-upów, więc tu jest duża rola w uczeniu dialogu start-upów z przedsiębiorcami i inwestorami i odwrotnie – mówi ekspertka.
Z cyklicznego raportu PFR Venture i Inovo Venture Partners wynika, że tylko w trzecim kwartale 2021 roku przez polski rynek VC przepłynęło 582 mln zł. To kapitał zarówno z polskich, jak i zagranicznych podmiotów. Łącznie od stycznia do końca września start-upy pozyskały od inwestorów 1,76 mld zł. W ciągu tych dziewięciu miesięcy udało się przewyższyć wynik z całego 2019 roku o 40 proc.
– W ekosystemie start-upowym widać zmiany na plus, jeśli chodzi o finansowanie, zaangażowanie środków publicznych. Bardzo dużo zmian przede wszystkim widać po stronie funduszy venture capital. Jest coraz więcej polskich funduszy, ale też coraz więcej zagranicznych, które interesują się rynkiem polskim. Jest też dużo więcej aniołów biznesu, niż było kilka lat temu, natomiast nadal tutaj mamy dużo do pokonania, jeśli chodzi o zaangażowanie tych aniołów oraz ich edukację, bo to jest kapitał wysokiego ryzyka. Tę edukację musimy rozszerzać – mówi Izabela Kozakiewicz.
Ankieta przeprowadzona przez Fundację Startup Poland wskazuje, że zdaniem 48 proc. podmiotów na polskim rynku nic się nie zmieniło w kwestii finansowania start-upów. Co trzeci przyznał, że coraz łatwiej o kapitał, a 18 proc. – że sytuacja się pogorszyła. Zdaniem ekspertki problemem są także błędy popełniane przez samych wnioskujących.
– Jednym z nich jest sposób, w jaki start-upy patrzą na swój model biznesowy i potrzeby kapitałowe. Nie zawsze jest tak, że już na starcie potrzebują zastrzyku finansowego w postaci miliona czy kilku milionów złotych – tłumaczy partner zarządzająca w firmie konsultingowej iKsync Digital. – Czasem redefinicja, przemyślenie modelu biznesowego raz jeszcze i poukładanie go skutkuje tym, że kapitału jest potrzebne dużo mniej. Zawsze języczkiem u wagi jest wycena pomysłu. W zależności od tego, na jakim etapie jest robiona, często w oczach inwestorów jest zbyt wysoka. Jeśli ona jest zbyt wysoka przy pierwszej rundzie, to jest dużym problemem przy drugiej rundzie.
W opinii ekspertki przed polskim rynkiem finansowania start-upów jest wciąż mnóstwo wyzwań. To samo dotyczy także młodych spółek z innych krajów europejskich.
– Gdy spojrzymy na liczbę spółek o największej kapitalizacji na świecie, to w 2006 roku w pierwszej dziesiątce było kilka europejskich spółek, dzisiaj nie ma żadnej. Więc tutaj widać, że mamy bardzo dużą lekcję do odrobienia w kwestii strategii komercjalizacji takich pomysłów, żeby one się bardziej, kolokwialnie mówiąc, rozpychały na rynku globalnym, ale z drugiej strony w kwestii finansowania – podkreśla Izabela Kozakiewicz. – Stany fundują start-upom ten „agresywny” kapitał, licząc się z tym, że to jest kapitał wysokiego ryzyka i może być stracony. Natomiast dzięki temu faktycznie te pomysły rosną. Na dużą liczbę pomysłów wzrasta jeden, który faktycznie ma ogromną kapitalizację i który podbija świat.
Według światowych danych przywołanych przez „My Company Polska” liczba tzw. megarund finansowania, czyli ogromnych transakcji o wartości ponad 100 mln dol., wzrosła z 665 w 2020 roku do ponad 750 w roku ubiegłym.
O możliwościach finansowania start-upów w Polsce i barierach z tym związanych rozmawiano podczas jednego z ostatnich Thursday Gathering. To cykliczne spotkania społeczności innowatorów: ekspertów, naukowców, inwestorów, start-upowców i studentów, które są otwarte dla wszystkich zainteresowanych w każdy czwartek w warszawskim Varso. Organizatorem eventów jest Fundacja Venture Café Warsaw,