W 2021 roku Volvo sprzedało na całym świecie 700 tys. samochodów. W Polsce sprzedaż sięgnęła 11 tys., a w tym roku ma przebić 12 tys. I to mimo problemów z dostępnością do komponentów, z którymi boryka się cała branża motoryzacyjna. Przedstawiciele Volvo oceniają, że w tym roku popyt wciąż będzie większy niż podaż nowych aut, a na zamówiony egzemplarz trzeba będzie czekać kilka miesięcy, ale już pod koniec roku sytuacja powinna zacząć wracać do normy. Na ten rok marka zapowiada premiery elektrycznych nowości. Auta ładowane z gniazdka już odpowiadają za 45 proc. sprzedaży europejskiej i 27 proc. globalnej Volvo, a ten odsetek ma się dynamicznie zwiększać w kolejnych latach.
– Koncern Volvo bardzo dobrze sobie poradził w 2021 roku. Sprzedaliśmy około 700 tys. samochodów i urośliśmy o prawie 6 proc. w stosunku do 2020 roku, kiedy nastąpił duży spadek na całym świecie. Plany są takie, żeby w 2025 roku mieć 1,2 mln sprzedanych samochodów – mówi agencji Newseria Biznes Emil Dembiński, prezes Volvo Car Poland.
Ubiegłoroczny wynik sprzedaży był tylko o 1 proc. mniejszy niż w rekordowym 2019 roku. Co ciekawe, o 316 proc. wyższa była sprzedaż aut w kanale online.
Z kolei polski oddział koncernu w ubiegłym roku pobił kolejny rekord, sprzedając ponad 11 tys. egzemplarzy. Polska znalazła się w pierwszej 10 największych europejskich rynków Volvo Cars – za Norwegią, a przed Szwajcarią i Finlandią. Bestsellerem po raz kolejny był model XC60 (ponad 4,2 tys. aut), który od 2009 roku jest też najchętniej kupowanym samochodem z segmentu premium w Polsce. Drugi najpopularniejszy model w portfolio koncernu to SUV XC40 (ponad 3 tys. rejestracji).
– Plany na ten rok są dosyć ambitne, bo chcemy zwiększyć sprzedaż do 12 tys. samochodów. Wprowadzamy do oferty nowy samochód, następcę XC90, którego zaprezentujemy w tym roku – zapowiada Emil Dembiński.
Ten rok, podobnie jak poprzedni, będzie stał pod znakiem braku dostępności półprzewodników i opóźnień w dostawach. Jak wynika z badania KPMG i PZPM „Barometr nastrojów menedżerów firm motoryzacyjnych”, kryzys na tym rynku spowodował spadek sprzedaży w 84 proc. firm motoryzacyjnych działających w Polsce.
– Wpłynęło to na terminowość dostaw samochodów dla naszych klientów. Niemniej jednak cały czas byliśmy z nimi w kontakcie i jako Volvo nie odczuliśmy zniechęcenia klientów czy rezygnacji z zamówionych wcześniej samochodów. Część dostaw przeszła na ten rok, więc spodziewamy się, że pierwsza połowa tego roku z perspektywy liczby wydań będzie znacząco wyższa niż w ubiegłym roku – ocenia Paweł Kaczmarek, dyrektor działu Commercial Operations w Volvo Car Poland.
Wspomniane badanie wskazuje, że w blisko połowie firm motoryzacyjnych w wyniku tego kryzysu wzrosły koszty ich działalności. To może oznaczać także wzrost cen nowych pojazdów.
– Nie sądzę, że one będą rosły tak samo jak inflacja. My podnosimy w tym roku nasze ceny maksymalnie o 3–4 proc. – mówi Emil Dembiński. – Brak półprzewodników na pewno przez kolejne pół roku, możliwe, że rok, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy się to skończy, dalej będzie uderzać we wszystkich, w jednych mniej, w drugich bardziej. Rynek w Polsce będzie jednak wzrostowy, ale nie będzie to łatwy rynek, bo dalej jest trudno kupić teraz samochód.
– Ze względu na mniejszą dostępność samochodów nowych zwiększyła się za to sprzedaż samochodów używanych. Nasi dealerzy oferują samochody z niewielkimi przebiegami z gwarancją w programie Volvo Select, a zainteresowanie klientów tą ofertą zdecydowanie się zwiększyło – mówi Paweł Kaczmarek.
Zgodnie z badaniem KPMG i PZPM jedna trzecia firm motoryzacyjnych spodziewa się powrotu podaży nowych aut do normy w ciągu najbliższych 12 miesięcy, ale większość twierdzi, że potrwa to minimum dwa lata. To też powoduje, że nastroje w branży nie są najlepsze – wskaźnik nastrojów wynosi 46 punktów i jest o 23 punkty niższy niż pół roku wcześniej.
Większość badanych uważa jednak, że kryzys w tym obszarze nie wpłynie na zahamowanie rozwoju elektromobilności w Polsce. Zgodnie z ich prognozami do 2030 roku udział procentowy silników spalinowych w sprzedaży nowych samochodów osobowych w Polsce spadnie z obecnych 69 proc. do 36 proc., z kolei udział aut napędzanych silnikami elektrycznymi wzrośnie z obecnych 2 proc. do 20 proc. Do 15 proc. ma wzrosnąć udział hybryd typu plug-in, co oznaczałoby, że za osiem lat więcej niż co trzeci nowy samochód będzie ładowany z gniazdka.
W Volvo w ubiegłym roku ten odsetek zbliżył się do 30 proc. – z 700 tys. sprzedanych aut 200 tys. stanowiły te, które można ładować z gniazdka, ale w sprzedaży europejskiej odsetek ten przekroczył 45 proc. (w Polsce to na razie 7 proc.). Globalna sprzedaż modeli BEV i PHEV wzrosła względem 2020 roku o 63 proc.
– Volvo w 2022 roku pokaże przede wszystkim nowości, wszystkie ze słowem „prąd”. Takie auta będą ważyły coraz więcej w naszej całej sprzedaży. Mamy samochód elektryczny XC40 z dwoma silnikami, a do salonu właśnie dociera jego druga wersja z jednym silnikiem, którego cena startuje od 200 tys. zł. Drugą dużą nowością jest model C40, który debiutował w zeszłym roku, ale dopiero w tym można go odebrać z salonu. Pod koniec roku pokażemy natomiast zupełnie nowy model elektryczny, duży flagowy SUV, i to jest najgorętsza nowość, na którą musimy poczekać kilka miesięcy – zapowiada Stanisław Dojs, PR manager Volvo Car Poland.
Elektryfikacja we flocie koncernu trwa już 10 lat, ale teraz zapowiadane jest znaczące przyspieszenie tego procesu. Tym bardziej że marka dokonała głębokiej modernizacji technologicznej tych aut. Wszystkie modele hybrydowe serii 60 i 90 otrzymały powiększoną o 60 proc. pojemność użyteczną akumulatorów trakcyjnych oraz znacznie mocniejsze silniki elektryczne. Tym samym poprawiono ich osiągi, wydłużono zasięg jazdy na samym prądzie i obniżono zużycie paliwa.